“Sex Education” to serial, których dzisiaj trochę brakuje. To produkcja podejmująca się bardzo ciężkich tematów. Jednak przy tym podaje je w taki sposób, aby moc danej kwestii mogła wybrzmieć w pełni, bez popadania przy tym w wyjątkowo dramatyczną tonację. No i 4. sezon w pełni to potwierdza. Stwierdziłbym nawet, że finałowa odsłona produkcji zajmuje się tak trudnymi tematami jak tożsamość płciowa, choroby psychiczne czy toksyczne relacje, w najbardziej dojrzały sposób ze wszystkich czterech sezonów. Jest bardzo poważnie, a miejscami nawet robi się mrocznie w niektórych wątkach. Jednak twórcy nie zapominają, że ciężka tematyka podana z odpowiednią lekkością potrafi lepiej zadziałać na wyobraźnię widza niż wchodzenie w bardzo martyrologiczne rejony. I to wychodzi na plus dla całej produkcji, ponieważ gdy już pewne wątki zahaczają o mocno dramatyczne, przygnębiające rejony, scenarzyści zgrabnie kontrują dawką humoru. A najlepsze jest to, że element komediowy w serialu płynnie przenika się z dramatem, nie jest obecny, aby miejscami utemperować moc przekazu. I za to chwała pisarzom odpowiedzialnym za finałowy sezon.
Powyżej wspomniałem niektóre tematy, które porusza nowa odsłona “Sex Education”. Jednak ta lista to tylko czubek góry lodowej. Często łapanie zbyt wielu srok za ogon w serialu wiąże się z tym, że niektóre kwestie nie mogą wybrzmieć, przykryte innymi, ważniejszymi elementami fabuły. Na szczęście w finałowym sezonie tak się nie stało. I w tym miejscu kolejne słowa uznania dla scenarzystów produkcji. Potrafią bowiem w ośmiu odcinkach poruszyć problemy wielu bohaterów i dać w pełni dojść im do głosu w historii. Doskonałym rozwiązaniem w omawianym serialu Netflixa jest to, że tak naprawdę nie ma w nim głównej osi fabuły, wokół której rozwijane są poboczne wątki. Scenarzyści pięknie traktują każdy element historii jak główny, nawet te najmniejsze z nich. Przy tym bardzo płynnie przeplatają losy różnych postaci ze sobą, ale na szczęście nie gubią w tych zależnościach widza. Dlatego pod względem prowadzenia narracji finałowy sezon “Sex Education” to prawdziwe scenopisarskie mistrzostwo.
Sex Education 4. sezon
fot. Netflix
Sex Education 4. sezon
fot. Netflix
Sex Education 4. sezon
fot. Netflix
Sex Education 4. sezon
fot. Netflix
Sex Education 4. sezon
fot. Netflix
Sex Education 4. sezon
fot. Netflix
Sex Education 4. sezon
fot. Netflix
Sex Education 4. sezon
fot. Netflix
Oczywiście wspomniane wyżej wątki nie mogłyby tak dobrze wybrzmieć, gdyby nie doskonale napisane postacie i aktorzy, którzy się w nie wcielają. Nie będę w tym miejscu chwalił każdego z osobna, bo musiałbym z tej recenzji zrobić pracę magisterską. Dosłownie każdy członek obsady wnosi coś świeżego, emocjonalnego do historii, co sprawia, że zostają z widzem na długo po zakończeniu seansu. W ciągu poprzednich sezonów czułem jakbym sam zakumplował się z bohaterami serialu i nowy sezon był jak spotkanie z nimi po latach nieobecności. Bo właśnie w tym jest siła pisania dobrych postaci. Potrafią one z ekranu zbudować więź z widzem, aby ten im kibicował, przejmował się ich losami i poczuł smutek, gdy nie idzie im w życiu. I w tym drzemie chyba największa siła nie tylko finałowego sezonu hitu Netflixa, ale również jego poprzednich odsłon. Oglądając najnowsze odcinki po raz kolejny łapałem się na tym, że chciałem, aby wyszło Otisowi i Maeve, Eric mógł w końcu być sobą, a nawet kibicowałem Adamowi, aby w końcu znalazł sobie jakiś cel w życiu. No i przykro mi było żegnać się z bohaterami, ale na pewno jeszcze nie raz wrócę do omawianej produkcji, bo warto.
Podejrzewam, że pewne osoby mogą mieć problem z finałem jednego z wątków w produkcji. Jednak uważam, że jak najbardziej zadziałał, tak jak miał zadziałać. Zostawił bowiem mnie z pewnym niedosytem, smutkiem, a zarazem nadzieją, ponieważ jest w nim jeszcze spore pole do dalszych rozważań. I w tym miejscu (po raz kolejny w mojej recenzji) kłaniają się spore umiejętności pisarskie ekipy odpowiedzialnej za serial. Twórcy nie boją się bowiem rozwiązań, które mogą podzielić widzów i idą za głosem scenopisarskiego serca. Dlatego w pełni uważam, że finał “Sex Education” to doskonały przykład, jak powinno się domykać wątki poszczególnych postaci, jednak przy tym zostawiając jeszcze sferę do interpretacji dla odbiorcy. I to dostaliśmy w 4. sezonie. Jak patrzę na wszystkie zakończone produkcje, które obejrzałem w ciągu ostatnich kilkunastu lat, to finał “Sex Education” jest na pewno jednym z najlepiej napisanych finałowych epizodów w XXI wieku. Koniec i kropka.
Najlepsze seriale to takie, które, gdy się kończą, zostawiają jakąś cząstkę historii w głowie i sercu widza. I tak jest w 4. sezonie “Sex Education”. Twórcy po raz kolejny dali znakomicie napisany, dający do myślenia sezon, w którym z zaangażowaniem śledzimy losy bohaterów. Oby więcej takich produkcji.