Ballerina – Gun fu baletowym krokiem [RECENZJA]

Ballerina, czyli pierwszy, filmowy spin-off cyklu o Johnie Wicku trafił w końcu do kin. Oceniam produkcję bez spoilerów.

Ballerina
fot. Lionsgate

Ballerina nie miała łatwej drogi na wielki ekran, biorąc pod uwagę kolejne przesunięcia premiery i dokrętki, w których, według plotek zza kulis, trzeba było mocno poprawić sceny akcji. Ale w końcu jest. Trzeba przyznać, że nie jest to produkcja, która w jakimś znacznym stopniu zrewolucjonizuje gatunek, a nawet samą serię. Jednak jest w niej sporo akcyjniakowego uroku i dużo bardzo dobrych pomysłów. Ale do brzegu. Przede wszystkim jest to widowisko, które wprowadza do znanego uniwersum naprawdę ciekawą bohaterkę. W świecie Johna Wicka otrzymaliśmy ich już kilka, na czele ze z Sofią graną przez Halle Berry, ale cały czas były one jednak dodatkiem do głównego zabijaki. Tym razem cały ciężar został przeniesiony na inną członkinię Ruskiej Romy i to wypaliło. Wszedłem w pełni w historię zemsty Eve. Nie czułem, że wali głową w mur ze swoją misją, tylko jest prawdziwym badassem, który za chwilę rozwali trzydziestu kolegów po fachu na ekranie.

Nie od dzisiaj wiadomo, że Ana de Armas ma ogromną ekranową charyzmę. Nawet w jednej sekwencji u boku Daniela Craiga w roli Jamesa Bonda potrafiła dać pamiętną kreację. Jednak to w wypadku omawianego filmu zobaczyłem, że jest wchodzącą gwiazdą kina akcji. Jak na dłoni bowiem widać, że włożyła ogrom pracy, w dużej mierze pod względem fizycznym, ze szkoleniem strzeleckim i nauką choreografii walki na czele. Przy tym postarała się pod względem aktorskim, abyśmy polubili jej bohaterkę i kupili jej motywacje. To się w pełni udało. Nie ukrywam, że chciałbym ją zobaczyć jeszcze w kontynuacji jej solowych przygód lub w innych produkcjach z uniwersum.

Niestety na drugim planie nie jest już tak kolorowo. Oczywiście tacy aktorzy jak Anjelica Huston czy Ian McShane wypadają nieźle, ale przez to, że poznaliśmy już ich postacie i mogli się w nie wgryźć w poprzednich produkcjach. Główny czarny charakter grany przez Gabriela Byrne’a jest tak płaski, jak to tylko możliwe. Dosłownie jest do zapomnienia po zobaczeniu napisów końcowych, bo nie mogę sobie dwie godziny po seansie kompletnie przypomnieć jakiejś w miarę niezłej sceny z jego udziałem. Ciągle tylko jakieś randomowe, filozoficzne gadki, ale bez najmniejszego sensu. To samo tyczy się postaci Leny, z którą chyba w pierwotnym zamierzeniu twórców Eve miałaby mieć jakąś ciekawszą relację. Niestety tak się nie stało. A Norman Reedus ma rolę na poziomie cameo, a to jak dla mnie za mało jak na tego aktora.

Poza tym po kiego grzyba trzeba było sprowadzać Johna Wicka do omawianego filmu? Uwielbiam postać, ale zdecydowanie twórcy nie mieli na niego pomysłu w historii. Postanowili zatem przedstawić go prawie jak niejednoznaczny czarny charakter, ale było to kiepskie. Jestem fanem zasady albo dobrze albo wcale. Dlatego w tym wypadku obecność Keanu Reevesa w swojej ikonicznej roli nie mogę uznać za plus dla produkcji. Są dwie sekwencje, w których może pokazać to, z czego jest znany w serii. Jednak to o wiele za mało by obronić ten występ.

Ballerina
fot. Lionsgate

Historia w produkcji jest standardową opowieścią o zemście z akcyjniaków i tak naprawdę służy do przechodzenia od jednej sceny akcji do drugiej, ale ją kupuję. Scenarzyści nie kombinowali. Wzięli elementy z całej serii, które się udały i zmiksowali je w swojej produkcji. Jestem fanem sekwencji, w której bardziej zagłębiono się w szkolenie adeptów w Ruskiej Romie. Dalej są wzloty i upadki, ale ogólnie na plus, nie zgrzytałem zębami zastanawiając się nad lukami w fabule. A to w ogromnej mierze zasługa znakomitych sekwencji akcji w produkcji. Nie są tak dobre jak w głównej serii, ale nadal ekipa wykonała kawał znakomitej roboty. Sekwencja w klubie to kolejne fantastyczne wykorzystanie sztuki gun fu w serii. Scena w zbrojowni z granatami była bardzo pomysłowa, a walka z użyciem miotaczy ognia to prawdziwe złoto. Ballerina jak najbardziej dowozi pod względem akcji, a wspomniane sceny zostaną ze mną na długo po seansie. Chwała bogu kina akcji za takie momenty.

Ballerina to bardzo przyjemny, pełen szalonej akcji dodatek do głównej serii Johna Wicka. Bardzo dobra nowa bohaterka i znakomite sekwencje sprawiają, że mój rozrywkometr kinowy pokazał wysoki poziom blockbusterowych endorfin.

Rating
Podziel się

DODAJ KOMENTARZ


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.

secretcats.pl - tworzenie stron internetowych