“Chłopiec i czapla” to pierwsza od dziesięciu lat pełnometrażowa produkcja Hayao Miyazakiego, człowieka, który już zapisał się złotymi zgłoskami w historii popkultury. I trzeba przyznać, że jego najnowszy projekt to typowe kino japońskiej legendy, co oczywiście jest ogromnym plusem. Dostajemy zatem historię chłopca, który po śmierci mamy musi przenieść się z ojcem do domu cioci. Tam odkrywa tajemniczą wieżę, do tego co chwilę niepokoi go jakaś dziwnie ludzka czapla. Tak rozpoczyna się szalona podróż naszego bohatera przez różne światy, pełne osobliwych postaci i stworzeń. No brzmi jak klasyczny Miyazaki i produkcja zawiera wszystkie elementy, za które widzowie pokochali reżysera. Jednak do tego trzeba przyznać, że to być może jedna z najbardziej gorzkich produkcji twórcy. Miyazaki bowiem bardzo sprawnie łączy w niej lekki, czasem wręcz komediowy klimat z bardzo mroczną aurą.
Japończyk jest znany w swojej twórczości z tego, że potraf trudne tematy przekazać w bardzo przystępny sposób. I w najnowszym filmie robi dokładnie to samo, z tym, że w pewnym momencie szala przesuwa się mocno na smutne, gorzkie tory. To daje odbiorcy zupełnie nową perspektywę. Jednak Miyazaki cały czas potrafi utrzymać balans między poszczególnymi składowymi swojej historii. Gdy robi się już za bardzo mrocznie, filmowiec doskonale kontruje pogodniejszym, pełnym nadziei wątkiem. I to pokazuje znakomity zmysł narracyjny japońskiej legendy. Miyazaki czuje opowieść każdym porem swojej skóry i wie, w którym momencie uderzyć w konkretną nutę, aby widz odczuł w pełni emocjonalny ładunek filmu. Chociaż nie ukrywam, że nie do końca jestem zadowolony z finału, jaki zaprezentował nam reżyser. Liczyłem, że będzie bardziej słodko-gorzki. Od razu zaznaczę, że to nie złe zakończenie, ale po prostu po wcześniejszym prowadzeniu historii lepiej sprawdziłoby się trochę inne zwieńczenie.
Miyazaki uwielbia w swoich produkcjach przepracowywać traumę razem ze swoimi bohaterami. I nie zmienia swojego przyzwyczajenia w nowym filmie. Tak naprawdę bez takiego podejścia “Chłopiec i czapla” straciłoby wiele w emocjonalnej sferze opowieści. Miyazaki z wielką czułością traktuje swoje postacie. Prowadzi je wręcz jak reżyser pracujący z żywymi aktorami. Na każdym kroku widać, że Japończyk personalnie angażuje się w wykreowany na ekranie świat. I dlatego po raz kolejny otrzymałem od niego bardzo złożone, świetnie napisane postacie. Główny bohater, Mahito, to bardzo dobre połączenie dziecięcej energii i naiwności, z ogromną odwagą, sercem i bezczelnością. Tytułowa Czapla to bohater drugoplanowy, który jednak został napisany tak znakomicie, że kradnie praktycznie każdą scenę, w której się pojawi. Dodatkowo każda ze służących w domu ciotki Mahito spokojnie mogłaby sprawdzić się w solowej produkcji. Zmysł Miyazakiego do bohaterów nadal działa.
Napisać, że “Chłopiec i czapla” zachwyca pod względem wizualnym, to tak naprawdę jakby nic nie napisać. Gdy słyszy się bowiem, że Studio Ghibli robi nową animację, to wiadomo, że będzie się ona wiązała z ich wizualnym znakiem jakości. Mam wrażenie, że w produkcjach Miyazakiego każda klatka ma znaczenie, każde źdźbło trawy na ekranie czy kamień w budowli, musi coś wnieść do historii. Świat wykreowany na ekranie w omawianej produkcji jest niezwykle fascynujący. Do tego stopnia robi wrażenie, że chciałoby się wejść do ekranu i zwiedzić te krainę, mimo pewnego mroku, który widzimy w historii. Wizualnie wszystko gra w filmie Miyazakiego, projekty postaci, środowiska, w którym się poruszają, każdy element bije od siebie swoim niepowtarzalnym pięknem.
“Chłopiec i czapla” to bardzo dobry powrót Miyazakiego na kinowy rynek. Piękna opowieść, z doskonale napisanymi bohaterami, która zachwyca wizualnie. Jak najbardziej polecam.