Strefa Gangsterów – Łebski Harry [RECENZJA]

Na platformę SkyShowtime trafił serial Strefa Gangsterów od Guya Ritchiego. Oceniam premierowe odcinki bez spoilerów.

MobLand
fot. Luke Varley/Paramount+

Można Guyowi Ritchiemu wiele zarzucić, ponieważ na jego koncie znajdziemy zarówno genialne produkcje, jak i te niekoniecznie trafione. Jednak trzeba przyznać, że jak reżyser Przekrętu bierze się za gatunek gangsterski, to zawsze jest to coś wartego obejrzenia. Dlatego nie będę ukrywał, że z wielkimi nadziejami czekałem na premierę w naszym kraju Strefy Gangsterów (czy jak kto woli MobLand). Po obejrzeniu pierwszych dwóch odcinków mogę zdecydowanie stwierdzić, że pozostanę w świecie rodziny Harriganów jeszcze na długo. Przede wszystkim dobrze się stało, że produkcja nie służy jako spin-off Raya Donovana i w międzyczasie nabrała własnego autonomicznego charakteru. Bowiem zaraz zaczęłyby się porównania do oryginału, gadanie o potrzebie kolejnego spin-offu. A tak Guy Ritchie, twórca Ronan Bennett i spółka mogli stworzyć od podstaw ciekawą i przede wszystkim wciągającą opowieść gangsterską, którą po prostu chce się oglądać.

W pierwszych odcinkach od razu pokazane zostało jaka siła drzemie w ekranowej historii. Wiele jak do tej pory mieliśmy produkcji gangsterskich, dlatego muszą one być dobrze napisane, aby przyciągnąć widza, który zostałby z opowieścią na kolejne odcinki. Wobec tego wszystkie relacje między bohaterami, ich wątki poboczne oraz wątek główny muszą działać ze sobą. W tym wypadku twórcy wywiązali się bardzo dobrze z powierzonego im zadania. W pierwszych dwóch odcinkach nie miałem ani chwili, abym się nudził czy coś zgrzytało mi w historii. Na ekranie dużo się dzieje, widz musi przyswoić w pierwszych epizodach sporo informacji, ale nie ma w serialu chaosu. Wszystko zostało podane w idealny sposób, poszczególne wątki zgrabnie się ze sobą przecinają. A kolejne elementy fabuły, które będą rozwijane w następnych odcinkach sprawiają, że jestem głodny tego, co zobaczę dalej.

Zresztą jeśli chodzi o prowadzenie wielowątkowej historii, to Guy Ritchie jest jedną z najzdolniejszych osób w tym elemencie reżyserskiego rzemiosła, co można było dokładnie zobaczyć w Przekręcie, Porachunkach czy Dżentelmenach, zarówno w filmowej, jak i serialowej wersji. Dlatego ani na moment nie miałem wrażenia, że coś tracę albo jakiś wątek został potraktowany za bardzo skrótowo. Każdy dostaje swój odpowiedni czas ekranowy i razem współgrają dla opowiadania dobrej historii. Trzeba przyznać, że główna oś fabuły zawiera sporą ilość klisz. Jednak Ritchie, Bennett i reszta zespołu potrafili pokierować elementami gatunku gangsterskiego, aby widz był zaskoczony. Zresztą reżyser świetnie wykorzystuje również inne tematyki, takie jak kryminał czy dramat rodzinny, który znakomicie wybrzmiewa w pierwszych dwóch odcinkach.

Twórcom w nowym projekcie udało się zgromadzić znakomitą obsadę na czele z Tomem Hardym, Piercem Brosnanem i Helen Mirren. Chyba jeszcze nigdy nie widziałem Brosnana w takiej kreacji. Doskonale wypada jako Conrad, który łączy dżentelmeński urok rodem ze swoich filmów o Bondzie z psychopatyczną naturą Tommy’ego z Chłopców z ferajny Scorsese. Mirren jest świetna w każdej swojej roli. W tym wypadku wypada bardzo dobrze jako rodzaj matki rodziny, która nie cofnie się przed manipulacją, aby ją ochronić. Cały czas czuje się, że jest w niej coś złego, ale zarazem wzbudza sympatię. Jednak to Tom Hardy jak na razie dzieli i rządzi na ekranie. Rola Harry’ego wydaje się być skrojona pod brytyjskiego aktora. Hardy mógł pobawić się swoją kreacją i to widać na ekranie. Do tego ma ciekawy i angażujący wątek rodzinny. Dla samej postaci Harry’ego warto sięgnąć po nową produkcję SkyShowtime.

Strefa Gangsterów po swoich premierowych odcinkach to serial zdecydowanie warty uwagi. To bardzo dobry reprezentant gatunku gangsterskiego, ale wznoszący się również ponad jego ramy. Jak najbardziej polecam.

Ocena:
Podziel się

DODAJ KOMENTARZ


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.

secretcats.pl - tworzenie stron internetowych