The Umbrella Academy 4. sezon – Koniec świata po raz czwarty [RECENZJA]

The Umbrella Academy powróciło po raz czwarty i ostatni. Sprawdzam jak prezentuje się finałowa odsłona serialu Netflixa.

The Umbrella Academy 4. sezon
fot. Christos Kalohoridis/Netflix © 2024

“The Umbrella Academy” przez swoje trzy sezony było dosyć udanym i jednym z ciekawszych projektów Netflixa ostatnich lat. Przede wszystkim produkcja wygrywała swoim podejściem do gatunku superbohaterskiego przez ukazanie bardziej toksycznej, rodzinnej relacji członków drużyny herosów. Do tego należy dodać interesującą historię i paletę barwnych postaci, które po prostu się lubi, mimo ich wielu wad. To działało przez trzy sezony. Zadebiutowała finałowa odsłona i muszę przyznać, że chyba konwencja już się wyczerpała twórcom. Nie wiedzieli za bardzo, co zrobić z historią. Bowiem omawiany sezon już nie jest tak dobry jak poprzednie, chociaż ma swoje plusy i nie mogę napisać, że jest to absolutnie zła historia. Po prostu widać w niej już pewne zmęczenie materiału.

Przede wszystkim scenarzyści nie mieli już pomysłu, aby zapewnić każdej z postaci jakiś ciekawy wątek poboczny lub po prostu dać wszystkim odpowiednią ilość czasu na ekranie. Bardzo nie podobało mi się, co twórcy zrobili choćby z Lutherem i Diego, których w pewnym momencie po prostu odsunęli na boczny tor robiąc z nich idiotów, i to nawet nie w komediowym znaczeniu. To wszystko wyglądało tak, jakby osoby odpowiedzialne za scenariusz nie wiedziały, co zrobić z natłokiem postaci i dlatego na wiele z nich kompletnie nie było pomysłu. To samo tyczy się wątku Pięć i Lily. Wyglądał jak zupełnie oderwany od reszty fabuły. Na początku myślałem, że będzie to ważna część intrygi. Jednak ostatecznie okazało się, że ten element nie jest w ogóle potrzebny w historii. Raczej stanowił zapychacz, który musiał pojawić się, aby dwie ważne postacie miały co robić w produkcji. Tak naprawdę nie było żadnego wątku (może poza jednym), który mógł mnie wciągnąć lub zaintrygować. Raczej wszystko było robione na autopilocie.

Sama główna intryga z początku wydawała mi się bardzo ciekawa. Gdy twórcy ogrywali jeszcze fabułę elementem tajemnicy, wszystko było na dobrym miejscu. Ciekawiła mnie zagadka, jak tak naprawdę zginął Ben i co łączy go z nową bohaterką, Jennifer. Jednak im dalej w las, tym bardziej główna fabuła zaczynała być po prostu sztampowa, bez żadnego pomysłu. Twórcy powielili rozwiązania z poprzednich sezonów. Znowu ratujemy świat, bo co innego mamy do roboty. Jednak po drodze nie dostajemy ciekawych rozwiązań a twisty fabularne, o które pokusili się twórcy bardziej śmieszą niż zachwycają. Nie da się ukryć, że w fabule z 4. sezonu był ogromny potencjał. Niestety gdzieś zniknął po drodze, a twórcy postawili na sprawdzone, aczkolwiek bardzo proste rozwiązania. To było widać również w postaciach głównych antagonistów, chociaż nie mogę stwierdzić, że to główne czarne charaktery. Tak naprawdę wspomniane postacie były tak źle napisane, że interesujące sceny z ich udziałem można policzyć na placach jednej ręki i podejrzewam, że trzy palce jeszcze zostaną na inne wyliczenia.

Dobra, żeby nie było, że tylko pastwię się na 4. sezonem, to miał on kilka naprawdę dobrych momentów. Jeśli podobało Wam się w poprzednich sezonach jak twórcy podchodzą do toksycznej relacji między poszczególnymi członkami rodziny, to w tym wypadku dostaniecie tego w nadmiarze. Nie jest to oczywiście minus, ale spory plus. Znakomicie bawiłem się obserwując kolejne sprzeczki i dyskusje między poszczególnymi bohaterami. Jeśli chodzi o esencję dysfunkcyjności, to jak zwykle bardzo dobrze prezentował się Klaus. Jednak najlepsze momenty w serialu to te, gdy dochodzi do spotkania całej rodziny i animozje aż wylewają się z ekranu. Niepotrzebnie tylko twórcy wrzucali do serialu wątek miłosnego trójkąta, bo stwierdzić, że nie pasował do historii, to tak jakby nic nie stwierdzić. Nowy sezon to jak spotkanie na rocznicę matury w liceum. Dobrze spotkać znane postacie po jakimś czasie, ale nie z wszystkimi czujesz chemię i chcesz z nimi dłużej przebywać. Takie uczucie miałem przez całą finałową odsłonę.

4. sezon “The Umbrella Academy” to słodko-gorzkie pożegnanie. Miło było jeszcze raz zobaczyć tę dysfunkcyjną rodzinę herosów, ale nie wszystko poszło zgodnie z planem twórców. Przede wszystkim kuleje scenariusz, który jest powtórką z rozrywki i nie wykorzystuje potencjału wszystkich bohaterów.

Ocena:
Podziel się

DODAJ KOMENTARZ


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.

secretcats.pl - tworzenie stron internetowych