Vinci 2 – Napad do ostatniego gwizdka [RECENZJA]

Juliusz Machulski powrócił do świata jednego ze swoich najlepszych filmów. Jak wyszło? Oceniam bez spoilerów.

Vinci 2
fot. Adam Golec

Vinci to jeden z moich ulubionych polskich filmów, który pokazuje, że można nad Wisłą robić bardzo dobre, gatunkowe kino. Dlatego choć Juliusz Machulski w ostatnich latach ze swoją reżyserską formą był w kratkę, to czekałem na powrót na ekran Cumy i Szerszenia. Od razu mogę napisać, że sequel jest zdecydowanie gorszy od oryginału. Ale czy jest to słaby film? Nie do końca, choć ma on wiele problemów, niektórych takich, że aż zgrzytają zęby. Przez pierwszą godzinę bawiłem się naprawdę dobrze. Gdy reżyser rozstawia kolejne pionki na fabularnej szachownicy, to wypada to nieźle. Wprowadzanie nowych postaci, czy budowanie aury tajemnicy wokół przedmiotu napadu wypadło bardzo sprawnie i zajęło moją uwagę. Zdecydowanie gorzej jest gdy dochodzi już do akcji właściwej w drugiej części produkcji.

Juliusz Machulski miał kilka ciekawych pomysłów fabularnych związanych z tym, jak ma przebiegać filmowy napad czy późniejsze wydarzenia. Jednak wiele z nich nie wypaliło w ostatecznym rozrachunku. Przede wszystkim wynika to, że wydarzenia w filmie, które powinny najbardziej zająć uwagę widza zostały potraktowane bardzo skrótowo, co pokazuje jakie problemy omawiana produkcja ma z tempem prowadzenia narracji. Jednak najbardziej bolało mnie kilka rozwiązań fabularnych, przy których poczułem się jakby tak wybitny reżyser jak Juliusz Machulski potraktował widza jak głupka. Bohaterowie w wielu miejscach mieli chyba kody na rozwiązania swoich kłopotów. Dodajmy do tego ogromną nieudolność ich rywali, zarówno po stronie kryminalnej, jak i stróżów prawa, która wykracza poza wszelką logikę. Scena na stacji benzynowej z końca filmu sprawiła, że złapałem się za głowę, jak taka głupota przeszła na etapie scenariusza.

Głupotek fabularnych i dziur w scenariuszu w drugiej części produkcji jest sporo. Niestety na niektóre nie można przymknąć oka i po prostu psują one frajdę z oglądania filmu. Wiem, że niektóre pasowały do narracji i sprawiały, że płynniej można było popchnąć historię do przodu lub wytłumaczyć niektóre rzeczy, ale niestety sprawiły, że utraciłem również zainteresowanie tym, co ma stać się za chwilę. W historii, szczególnie w heist movies, bohaterowie powinni napotykać na niespodziewane przeszkody, które następnie pokonują swoją pomysłowością. Problem w tym, że w Vinci 2 często wspomniane rozwiązania wynikają z głupiego przypadku lub zwykłego szczęścia, co w niektórych scenach wręcz jest śmieszne i to nie w ten dobry dla widza sposób. Zresztą w jednej sekwencji świetnie tłumaczy to Cuma, gdy jedna z postaci pyta go o to, co byłoby, gdyby pewna sytuacja potoczyłaby się inaczej. Bohater odpowiada wówczas “Bylibyśmy w dupie”. Niestety taka sytuacja, która byłaby lepsza dla historii, nie zdarzyła się w omawianym filmie. Wchodząc w metafory ekipa Cumy miała zielone światło na każdym skrzyżowaniu.

Robert Więckiewicz trzyma na swoich barkach cały film. Jego Cuma nieco bardziej zgorzkniały i doświadczony przez życie, jednak nadal tu rzuci ciętą ripostą, tam opracuje sprytny plan. Zatem aktorsko Więckiewicz wykonał swoją robotę wzorowo. Gorzej jest z Borysem Szycem i Kamilą Baar, którym scenariusz nie pozwala się wykazać. Są raczej na gościnnych występach i nie nazwałbym ich pełnoprawnymi postaciami pierwszoplanowymi. Zofia Jastrzębska i Jan Sałasiński tworzą ciekawy duet jako dzieci Werbusa, którzy mają potencjał na więcej. Są nieźli w swoich rolach, ale nie mieli miejsca, żeby w pełni zabłysnąć. Nie wiem, po co był występ Marcina Dorocińskiego, skoro nie było na niego najmniejszego pomysłu. Łukasz Simlat natomiast nieźle wykorzystuje, to co dla jego postaci zawierał skrypt. Niestety Piotr Witkowski i Jędrzej Hycnar występują w filmie tylko w roli jakiegoś nieśmiesznego żartu. Ich postacie są bowiem bardzo kiepsko napisane i nie ma na czym rzeźbić dobrych kreacji.

Podsumowując, czekałem bardzo na Vinci 2. Do połowy byłem jeszcze przekonany, że będzie to dobry film. Niestety potem wydarzył się drugi i trzeci akt, w którym ilość głupotek fabularnych i dziur logicznych wywaliła pod korek. Ostatecznie wyszedł zaledwie średniak.

Ocena:
Podziel się

DODAJ KOMENTARZ

secretcats.pl - tworzenie stron internetowych