Szpiedzy – The Office tajnych agentów [RECENZJA]

Szpiedzy to nowy film twórcy trylogii Ocean’s oraz Erin Brokovich, który tym razem postawił na thriller szpiegowski. Oceniam bez spoilerów.

Szpiedzy
fot. Focus Features

Forma reżyserska Stevena Soderbergha w ostatnich czasach raczej mocno w kratkę. Jednak to nie zmienia faktu, że jest on jednym z najbardziej oryginalnych twórców w Hollywood, który zawsze próbuje podejść inaczej do wyeksploatowanego tematu. Dlatego czekałem na Szpiegów, ponieważ pierwszy zwiastun zapowiadał coś świeżego w kinie szpiegowskim. Do tego bardzo dobra obsada z Michaelem Fassbenderem i Cate Blanchett przemawiała na korzyść produkcji. Zasiadłem zatem w sali kinowej, spędziłem 1,5 godziny na historii zaproponowanej przez Soderbergha i… jestem bardzo zadowolony z tego, co zobaczyłem. Może nie jest to jakiś kamień milowy gatunku, ale to na pewno bardzo dobrze napisana i zagrana produkcja.

Przede wszystkim intryga jest naprawdę sprawnie poprowadzona i zdecydowanie trzymająca w napięciu. Kino szpiegowskie przyzwyczaiło nas na przestrzeni lat do swojej widowiskowości w scenach akcji (co znakomicie wypada w takich seriach jak Mission: Impossible czy filmach o Jamesie Bondzie i idzie w parze z ciekawymi fabułami). Jeśli nawet intryga gdzieś, nawet minimalnie nie domaga, to znakomite sekwencje potrafią to przykryć. Zatem jeśli twórca postanowi oprzeć swój thriller szpiegowski na samej historii, to musi ona być dopracowana w szczegółach, bo najdrobniejsze braki wyjdą bardzo szybko. W wypadku nowego filmu Soderbergha mamy do czynienia z kilkoma znanymi elementami, które zostały bardzo dobrze wykorzystane, aby stworzyć świetny rodzaj dobrej, wciągającej i dojrzałej rozrywki.

Reżyser oparł swoją produkcję głównie na dialogach, a są one naprawdę świetnie napisane. Soderbergh stworzył bardzo kameralny thriller, którego siła drzemie w w intymnych sekwencjach. Pomysł, aby dwie naprawdę ważne sceny w produkcji zostały umiejscowione w jadalni pary szpiegów, było strzałem w dziesiątkę. Obydwie trzymają w napięciu do ostatniej chwili. Chociaż rozwiązanie głównej intrygi mogło być nieco przewidywalne, to sposób podania zwrotu akcji przez reżysera sprawił, że można było siedzieć na krawędzi fotela. Podejrzewam, że dla niektórych widzów omawiany film może się wydawać nieco pretensjonalny. Jednak sądzę, że Soderbergh po prostu świetnie wymieszał rozrywkowy charakter kina szpiegowskiego z bardziej poważniejszą atmosferą. To wszystko podlał pomysłową inscenizacją o czym świadczą między innymi wspomniane wyżej sceny. A dialogi to kawał dobrego scenopisarstwa. Scena kolacji z początku filmu, wizyta głównej bohaterki u psycholog w agencji czy badanie podejrzanych szpiegów na wariografie to przykład tego, jakie słowa mają moc. Dostałem w nich zarówno supsens, humor i dramat. Pełen pakiet, którego potrzebowałem.

Dobrze napisane dialogi nie miałyby takiej siły rażenia, gdyby nie doskonale dobrana obsada, która je podaje. A w wypadku recenzowanej produkcji jest to ekstraklasa. Cate Blanchett i Michael Fassbender to klasa sama dla siebie. Szczególnie Irlandczyk powoli wraca do pierwszej ligi Hollywood i w Szpiegach udowadnia, że nadal jest w znakomitej formie aktorskiej. Natomiast Blanchett prezentująca zimne wyrachowanie swojej bohaterki udowadnia, że jest jedną z najlepszych aktorek swojego pokolenia. Nie musi wiele dawać od siebie, aby zaprezentować swoją kreację z pełną mocą. A relacja ich obojga to mieszanka wybuchowa i fundament, na którym stoi produkcja. Na drugim planie świetnie wypadają natomiast Tom Burke, Pierce Brosnan czy Marisa Abela. Ta ostatnia przykuwa uwagę połączeniem przebiegłości, manipulacji i uwodzicielstwa w swojej roli.

Podsumowując, Szpiedzy to kawał dobrego kina szpiegowskiego. Pozbawione widowiskowości, ale oparte na dobrze napisanej intrydze, która trzyma w napięciu do samego końca. To wszystko podlane świetnymi kreacjami aktorskimi. Polecam.

Ocena:
Podziel się

DODAJ KOMENTARZ


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.

secretcats.pl - tworzenie stron internetowych