
Heweliusz to serial, który był na moim popkulturowym radarze juz od momentu ogłoszenia. Jestem wielkim fanem Czarnobyla i w omawianym projekcie widziałem potencjał na podobny jakościowo serial. Do tego postacie Jana Holoubeka i Kaspra Bajona, czyli gości odpowiedzialnych za trylogię Rojsta i Wielką wodę. Tak naprawdę z każdego kąta Heweliusza biła jakość, która przemawiała za tym, że będzie to coś wyjątkowego. Obejrzałem wszystkie pięć odcinków miniserialu. I wiecie co? To jest cholernie wyjątkowa rzecz.
Przede wszystkim dawno nie widziałem, żeby w jakimś projekcie kinowym czy serialowym (i nie piszę w tym wypadku tylko o polskim rynku) tak świetnie pożenić ze sobą różne gatunki. Heweliusz to świetny mariaż widowiska katastroficznego, dramatu rodzinnego i thrillera sądowego. A każdy z tych motywów wypada znakomicie w serialu i genialnie się ze sobą przenika. Gdy dostaje wątek katastrofy tytułowego statku, to czuje się jakbym oglądał najlepszy hollywoodzki blockbuster. Pod względem realizacyjnym ekipie nowego serialu Netflixa mogliby buty czyścić ludzie, którzy robią przy największych produkcjach w Fabryce Snów. Oglądając czułem każdą kroplę wody na twarzy osób ratujących się z Heweliusza, ich lęk związany z możliwą śmiercią, zostałem wkręcony w sam środek tego tragicznego wydarzenia. Dawno nie czułem tak filmowego doznania oglądając jakiś projekt na własnym telewizorze.
Jednak moc serialu drzemie w tych bardziej kameralnych wątkach. Holoubek doskonale potrafi przekazać ludzkie dramaty w produkcji, nie tylko te związane z żałobą po stracie najbliższych, ale również z dylematami moralnymi. Wątek rodzin kapitana Ułasiewicza i kierowcy Kaczkowskiego to prawdziwy scenopisarski geniusz, który nieraz sprawił, że łezka zakręciła mi się w oku. Magdalena Różczka i Justyna Wasilewska aktorsko wyciągnęły historie swoich postaci na emocjonalny szczyt. Jednak zwróciłbym uwagę również na Mię Goti. Młoda aktorka wykrzesała bardzo wiele ze swojej kreacji córki zmarłego kapitana Heweliusza. Naprawdę przy jednej sekwencji z jej udziałem, gdzie ogląda nagrane wideo z ojcem, byłem rozbity emocjonalnie. To było tak dojmująco smutne, że czasami musiałem przerwać seans, żeby poradzić sobie z natłokiem wrażeń.
Pisząc o moralnych dylematach na czoło wysuwają się dwa wątki. Jeden z udziałem Witka granego przez Konrada Eleryka. Dla mnie gość jest odkryciem ostatnich lat w polskim kinie. Rozwija się z każdym projektem. Pokazał, że sprawdza się zarówno w komedii (Horror Story), produkcji ustawionej w dużej części na akcję (Idź przodem, bracie), ale to w Heweliuszu jego emocjonalne, dramaturgiczne wcielenie kupiło mnie najbardziej. Drugi z wątków to ten z udziałem Michała Żurawskiego jako Piotra Bintera, kapitana, przyjaciela zmarłego Ułasiewicza, który zostaje ławnikiem w farsie, zwaną procesem załogi Heweliusza. Jego wątek oglądałem jak rasowy thriller, z kolejnymi zwrotami akcji. Wątek Bintera trzymał w napięciu tak, że można było zapomnieć o wszystkim, nawet o gotującym się obiedzie.

Ostatnie dwa odcinki produkcji to dla mnie mnie wyższa szkoła prowadzenia narracji. Jak wcześniej napisałem, że hollywoodzcy spece od blockbusterów mogliby czyścić buty ekipie Heweliusza, to w przypadku wątku sądowego twórcy zrobili mi taki kipisz w mózgu połączony z opadającą szczeną z wrażenia. Amerykańcy scenarzyści i reżyserzy mogliby wykupić sobie lekcje od Holoubeka i Bajona, jak poprowadzić z pełnią napięcia i dramaturgią dramat sądowy. Jarałem się każdą sekwencją z udziałem kolejnego świadka, bo zarówno dialogowo to był majstersztyk, ale również aktorsko wszyscy stawali na wysokości zadania. Wspomniani Eleryk, Wasilewska czy Piotr Rogucki to była klasa sama dla siebie. Początkowe porównanie do Czarnobyla nie było bezpodstawne, ponieważ klimat beznadziei jest bardzo podobny, ale Heweliusz nawet przewyższa godnego przeciwnika w wielu momentach.
Heweliusz to produkcja, która mnie po prostu zachwyciła na każdym poziomie, od realizacji, przez narrację po aktorstwo. Bez żadnej kokieterii, mam nadzieję, że będzie spory szum wokół serialu, ponieważ ma wszelkie znamiona, aby być nominowany do Emmy.