Bokser – Przepraszam, czy tu biją? [RECENZJA]

Bokser to nowy, polski komediodramat sportowy Netflixa od reżysera pierwszej Planety Singli. Oceniam produkcję BEZ SPOILERÓW.

Bokser
fot. R. Palka

Filmów sportowych o tematyce pięściarskiej mieliśmy już bez liku. Nawet w ostatnich latach nadal powstają na potęgę. “Bokser” jest kolejnym elementem tego nie słabnącego trendu. Pytanie tylko, czy nowy film Mitji Okorna wnosi coś świeżego do bardzo wyeksploatowanego gatunku jakim są filmy sportowe o tematyce bokserskiej? Po obejrzeniu mogę stwierdzić, że i tak i nie. Przede wszystkim, jeśli widzieliście wcześniej jakiś film o zawodowym pięściarzu, to “Bokser” idzie tym samym schematem “od zera do bohatera”. Właściwie każdy zwrot akcji, jaki spotkamy po drodze jest do przewidzenia. Film nie daje za wiele spojrzenia świeżym okiem na tematykę. Jest po prostu odhaczaniem kolejnych klisz z podręcznika “jak zrobić film bokserski od podstaw”. Na szczęście produkcja wygrywa kilkoma innymi elementami.

Duża w tym zasługa bardzo dobrego castingu. Eryk Kulm wypada naprawdę świetnie w roli głównego bohatera. Miesza w swojej kreacji elementy dramatyczne i komediowe i wychodzi to naprawdę dobrze. Jednak nie trzyma na swoich barkach całej produkcji. Adrianna Chlebicka jest znakomita jako żona tytułowego pięściarza, Jędrzeja. Podobnie jak Kulm znakomicie balansuje między swoim talentem komediowym i dramatycznym. Potrafi mocno wejść emocjonalnie w swoją kreację. Przede wszystkim obydwoje głównych aktorów ma bardzo dobrą chemię między sobą, którą wyczuwa się od pierwszych minut ich wspólnych scen. Natomiast na drugim planie błyszczą Eryk Lubos i Adam Woronowicz. Pierwszy fantastycznie sprawdza się jako mentalne i paradoksalnie również moralne wsparcie dla głównego bohatera, drugi wypada bardzo przekonująco jako rodzaj czarnego charakteru opowieści.

Trzeba przyznać, że pod względem realizacyjnym “Bokser” również wypada naprawdę nieźle. Boks jest sportem bardzo wdzięcznym do przerzucenia na ekran. Jednak przy okazji sceny walk są bardzo trudne do nakręcenia, aby zachować dynamikę pojedynku dwóch sportowców i nie popaść w rodzaj montażu, za którym widz nie nadąży. W tym wypadku na szczęście tak się nie stało i sceny walk bokserskich mają swoje odpowiednie tempo, czuć każdy cios oddawany przez pięściarzy. Dlatego koniec końców pod względem aspektów czysto sportowych mamy do czynienia z solidną produkcją. To wszystko podbudowuje jeszcze bardzo dobra ścieżka dźwiękowa. Całość tworzy specyficzny, niepodrabialny klimat. Aż chce się po zakończeniu seansu pójść na salę i trochę pobić w worek treningowy.

Tam, gdzie produkcja nie domaga pod względem scenariuszowym nadrabia czymś innym. Chodzi mi o to, że w prezentowanej na ekranie historii widać serce. Mitja Okorn zręcznie prowadzi swoich aktorów przez historię, na każdym kroku widać, że komuś chciało się zaangażować w pełni w produkcję, aby dostarczyć jakościowy produkt na poziomie. Okorn już dał się poznać w naszym kraju jako człowiek, który potrafi dać widzom dobry i przede wszystkim gatunkowy film, którego nie trzeba się wstydzić za granicą. “Bokser” jest tego kolejnym przykładem, że reżyser ma zmysł do robienia solidnych historii, które nie muszą zawsze trącić świeżością, aby dać kawał dobrej rozrywki. Dlatego z pełną odpowiedzialnością mogę polecić najnowszą produkcję Netflixa.

Ocena:
Podziel się

DODAJ KOMENTARZ


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.

secretcats.pl - tworzenie stron internetowych