Hit Man – 50 twarzy Gary’ego [RECENZJA]

Hit Man to nowa, oparta na prawdziwej historii komedia kryminalna od twórcy Boyhood. Oceniam bez spoilerów.

Hit Man/Paramount Pictures
fot. materiały prasowe

Mówi się, że czasem pewna historia brzmi tak niewiarygodnie, że nie może być prawdziwa. Miałem to samo odczucie, gdy przeczytałem opis fabuły komedii kryminalnej “Hit Man” od Richarda Linklatera. Tym razem twórca zabrał się za historię Gary’ego Johnsona, profesora, który dorabiał jako fałszywy płatny zabójca w policji. Na papierze jest to idealny materiał do zrobienia hollywoodzkiego hitu z potencjałem w sezonie nagród. Przede wszystkim można było z tego zrobić wybitną komedię kryminalną z ciekawym bohaterem napędzającym akcję. Czy tak się ostatecznie stało? I tak, i nie. Przede wszystkim produkcja Linklatera wygrywa znakomitą kreacją Glena Powella, ostatnio bardzo rozchwytywanego w Hollywood. Aktor, który był również współautorem scenariusza, całkiem nieźle wykorzystał potencjał drzemiący w historii, aby zaprezentować się z różnych aktorskich stron. Powell traktuje swój występ niczym teatralne one man show, gdzie trzeba raz za razem zmieniać kostiumy i wcielać się w inne postacie.

Miejscami jest to mocno przerysowane, na granicy autoparodii. Jednak nigdy Powell w swojej kreacji nie przekracza linii, która mogłaby spowodować uczucie cringe’u u widza. Kilka jego wcieleń jest naprawdę dobrych i pokazuje, że Powell ma ogromny talent komediowy. Jednak należy zaznaczyć, że wspomniany wymiar humorystyczny filmu działa tylko dzięki występowi głównego aktora. Bo sama intryga nie ma w sobie za dużo komedii. Nie ma za wiele momentów, przy których widz mógłby się szczerze zaśmiać. Drugi plan w ogóle nie pomaga w przenoszeniu ekranowych absurdów. Stanowi raczej tło dla kreacji głównego aktora. Przez to ładunek humorystyczny przez praktycznie cały czas trwania filmu leży na barkach Powella. W większości momentów wychodzi on obronną ręką. Jednak zdarzają się sekwencje, że widać już wysilone starania się na to, że widz akurat w tym miejscu musi zaśmiać się w kinie. Mam takie wrażenie, jakby Powell chciał za wszelką cenę udowodnić, że potrafi grać. A nie musi.

Jeśli natomiast chodzi o intrygę kryminalną, to produkcja Linklatera również ma swoje plusy i minusy. Z minusów można przede wszystkim dać dość przewidywalną fabułę, która nie ma żadnych zaskoczeń. Jednak jest jedno bardzo ciekawe i dobrze napisane, którego widzowie mogą doświadczyć w samym finale produkcji. Za takie zakończenie śmiało mogę wystawić najwyższą ocenę. Oczywiście Linklater i Powell również dodali sporo od siebie do i tak niewiarygodnej historii. Dlatego całość jest zlepiona z tropów, które każdy gdzieś już widział na ekranie. Jednak nie zmienia to faktu, że jest to zrobione umiejętnie, z dużą lekkością. Dodając do tego talent komediowy Powella, lekko autoparodystyczny ton i wątek romantyczny (o czym za chwilę), całość tworzy dosyć zjadliwe i miejscami niezwykle absorbujące doświadczenie. Takich, w pełni rozrywkowych mieszanek gatunkowych potrzeba na pełnym sequeli i zajeżdżania franczyz rynku.

Co ciekawe “Hit Man” bardzo dobrze sprawdza się jako komedia romantyczna. Wątek postaci granych przez Glena Powella i Adrię Arjonę został naprawdę nieźle napisany i przede wszystkim zagrany przez aktorski duet. Od początku daje się wyczuć mocną ekranową chemię między dwójką, dlatego bardzo łatwo uwierzyć im w szczerość ich romantycznych intencji. Przede wszystkim Arjona świetnie sprawdza się jako nieoczywista femme fatale, a nawet jako niecodzienny czarny charakter. Patrząc na filmografię Arjony i wszystkie produkcje, w których ją widziałem, to jej rola w omawianym projekcie wypada najlepiej w jej dotychczasowej karierze. Aktorka potrafi wpisać się zarówno w wątek romantyczny i kryminalny. Jednak najważniejsze jest to, że mimo mroku, który drzemie w jej wnętrzu, można spokojnie jej kibicować od początku do końca historii. Arjona pokazuje, że bardzo sprawnie porusza się ze swoją bohaterką w sferze szarości. Po części dzieje się tak, dlatego, że sam wątek romantyczny został poprowadzony z niezwykłą lekkością i świeżością.

“Hit Man” to film, który nie jest pozbawiony wad. Jednak nie przeszkadzają one z frajdy, jaką ma się w trakcie seansu produkcji. Świetnie zagrany główny bohater, ciekawy wątek romantyczny, który dobrze komponuje się z gatunkami kryminału i komedii.

Ocena:
Podziel się

DODAJ KOMENTARZ


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.

secretcats.pl - tworzenie stron internetowych