Peacemaker – Dorwać Christophera. Recenzja 2. sezonu serialu

Peacemaker, czyli jeden z ciekawszych superbohaterskich seriali ostatnich lat, powrócił z 2. sezonem. Oceniam bez spoilerów.

Peacemaker 2 sezon
fot. HBO Max

Pamiętam jeszcze czas, gdy kompletnie nie czekałem na pierwszy sezon Peacemakera, ponieważ nie polubiłem tej postaci w filmie Legion samobójców. The Suicide Squad. Jednak James Gunn dał nam produkcję o trzecioligowym antybohaterze DC, która mnie porwała, byłem nią absolutnie zachwycony. Dlatego drugi sezon już był u mnie w zakładce tych oczekiwanych produkcji. Miałem do dyspozycji pięć pierwszych odcinków nowej odsłony do obejrzenia. Tak naprawdę produkcja nie zaskoczyła mnie niczym nowym, ale w jej przypadku nie jest to żaden zarzut, tylko ogromna pochwała. James Gunn i spółka dają nam to, do czego serial nasz przyzwyczaił. Nawet w pewnym momentach uderzają z niektórymi elementami w jeszcze mocniejsze strony. Gdy zobaczycie pewną sekwencję z pierwszego odcinka będziecie wiedzieć, o co mi chodzi.

Jeśli pokochaliście pierwszy sezon Peacemakera za jego bezkompromisowy, w wielu momentach hardcorowy humor, to nowa odsłona nadal daje radę, jeśli chodzi o wspomniane elementy. Pierwsze pięć odcinków to prawdziwy raj dla widza lubującego się w kategorii wiekowej R. Tona chamskim i absurdalnych, ale przy tym prześmiesznych żartów, dialogi ociekające kąśliwym i czarnym humorem, to wszystko dalej działa, scenarzyści wykonali kawał świetnej roboty. Swoją drogą chciałbym kiedyś znaleźć się w writers roomie Peacemakera, żeby zobaczyć, jak pracują ludzie, którzy wymyślają takie teksty do produkcji. To musiałoby być fascynujące doświadczenie. Do tego nadal serial HBO Max daje prawdziwego energetycznego kopa swoją brutalną akcją, do której już przyzwyczaił nas w pierwszym sezonie. Tym razem twórcy nadal nie pieszczą się, mają gdzieś rodzaj słodko-pierdzącej łagodności, która pasuje do omawianej produkcji jak pięść do nosa. Idą na pełnej dając widzom wspaniały festiwal przemocy, łamanych kości i wylatujących zębów. A to wszystko okraszone po raz kolejny genialną ścieżką dźwiękową, którą już w tej chwili słucham na okrągło. A nowa czołówka to kolejne twórcze złoto Jamesa Gunna.

W pierwszym sezonie, tym, co przekonało mnie do samej tytułowej postaci była jej metamorfoza na przestrzeni całego sezonu. Gdyby Christopher został takim samym dupkiem jak w Legionie samobójców przez wszystkie odcinki, byłoby to nie do zniesienia. Oczywiście, gdyby poszedł w drugą skrajność i stałby się do zrzygania dobry, byłby to strzał w kolano dla samej historii. Poruszanie się w sferze szarości to najlepsza opcja dla tego antybohatera. W nowym sezonie Peacemaker zostaje świetnie pokazany jako postać tragiczna, pozbawiona już złudzeń, że inni zaczną go postrzegać przez pryzmat dobrych rzeczy, które zrobił. John Cena naprawdę daje radę aktorsko w nowym sezonie. Bardzo dobrze przechodzi ze stanu standardowego, sarkastycznego antybohatera w rolę człowieka zmęczonego, zrezygnowanego swoimi życiowymi niepowodzeniami. Kreację Cenę w nowym sezonie nazwałbym miejscami całkiem niezłą rolą dramatyczną. W tym wszystkim bardzo sprawnie wkomponowano temat multiwersum, który znakomicie współgra z samą przemianą tytułowego antybohatera.

Jeśli chodzi o kompanów naszego miłośnika pokoju, to jest tak naprawdę jedna postać, która jak na razie wyróżnia się w drugim sezonie. Chodzi o Emilię Harcourt, która dostaje ciekawy wątek pokazujący jej wielowymiarowość. Podobnie jak Christopher wchodzi w rejony nihilizmu i beznadziejności otaczającego jej świata, do tego jeszcze autodestrukcyjny klimat tylko podbił u mnie zainteresowanie jej historią. Natomiast reszta ekipy z poprzedniego sezonu, może oprócz Economosa wchodzi za mocno w sferę bezbarwności. Nawet Leota, która miała ciekawy wątek poboczny w poprzedniej odsłonie, tym razem szoruje gdzieś po trzecim planie. Z nowych postaci zdecydowanie wyróżnia się Rick Flag Sr grany przez Franka Grillo. Właściwie nie nazwę go czarnym charakterem, bo to zależy od punktu widzenia. Jego motywacje są zdecydowanie zrozumiałe i bardzo ludzkie, dlatego jest on wielowymiarową postacią. A jego ekipa to cudowny skład bardzo barwnych bohaterów, począwszy od twardzielki Bordeaux, na będącym comic reliefem Fleurym kończąc. Ten drugi ma jedne z zabawniejszych dialogów w pierwszych pięciu odcinkach.

Podsumowując, drugi sezon Peacemakera w swoich pierwszych epizodach daje, podobnie jak debiutancka odsłona, sporo frajdy z oglądania i masę hardcorowej, bezkompromisowej rozrywki. Ja uwielbiam taki typ humoru i taką akcję, dlatego bawiłem się znakomicie na kolejnych scenach.

Ocena:
Podziel się

DODAJ KOMENTARZ

secretcats.pl - tworzenie stron internetowych