“Ukryta sieć” to film, których tak naprawdę w Polsce się nie robi. Bo raczej temat cyberbezpieczeństwa i hakerstwa był do tej pory omijany w naszym kraju (i nie tylko w naszym) szerokim łukiem. Nowe technologie wydawały się tematem tabu, bo tak naprawdę jest to ciężki temat do przekucia na ekran. Na szczęście “Ukryta sieć” udowadnia, że można u nas zrobić film poruszający wspomniane kwestie, w którym w sposób zrozumiały dla widza udaje się przekazać pewne technologiczne niuanse, bez straty dla historii. Przede wszystkim właśnie podoba mi się jak aspekt cyberbezpieczeństwa został przedstawiony w produkcji. Odbyło się to z poszanowaniem dla widza, gdzie dana postać potrafi rzeczowo wytłumaczyć na ekranie pewną kwestię, zamiast udawać wszechwiedzącą wyrocznię, jak to odbywa się w wielu produkcjach o hakerach. Nie ma w tym widowiskowości, ale przez to cały temat został podjęty bardzo organicznie, bez żadnych popisów. Wszystko zostało podane w punkt. I za to ode mnie słowa uznania dla scenarzystów, w tym autora powieściowego pierwowzoru, Jakuba Szamałka.
Na plus notuję również wybór aktorki do zagrania głównej roli. Magdalena Koleśnik jako Julita Wójcicka to prawdziwy strzał w dziesiątkę. Nie będę ukrywał, że czytając trylogię Szamałka sam widziałem wspomnianą aktorkę w roli głównej w filmowej adaptacji. Koleśnik doskonale sprawdza się w swojej kreacji, gdzie jest na przemian sarkastyczna i przebiegła, by za chwilę prezentować bezsilność swojej bohaterki. Bardzo dobrze patrzy się na przemianę, która zachodzi w postaci na przestrzeni całej produkcji. Zresztą muszę pochwalić osoby odpowiedzialne za casting za robotę, którą wykonali, bo każdy ich wybór sprawdza się fantastycznie na ekranie. Andrzej Seweryn jest klasą samą w sobie i dawno nie widziałem go w tak mrocznej roli. Wiktoria Gorodeckaja bardzo dobrze wspiera na ekranie Koleśnik w roli jej poważniejszej, bardziej ułożonej siostry. Debiutujący Błażej Dąbrowski doskonale operuje na drugim planie, a jego Janek stanowi doskonałą przeciwwagę dla Julity. Natomiast Piotr Trojan kradnie każdą scenę, w której się pojawia, wcielając się w bardzo niejednoznaczny czarny charakter. Casting na piątkę z plusem.
Ukryta sieć
fot. Monolith Films
Ukryta sieć
fot. Karolina Grabowska
Ukryta sieć
fot. Karolina Grabowska
Ukryta sieć
fot. Karolina Grabowska
Ukryta sieć
fot. Karolina Grabowska
Ukryta sieć
fot. Karolina Grabowska
Fabuła pierwszej książki Szamałka już sama w sobie jest bardzo wciągająca i pełna zwrotów akcji. Oczywiście wiadomo, że przy języku adaptacji trzeba wprowadzić pewne zmiany. Jednak te, które widać w “Ukrytej sieci”, nie powinny razić fanów powieściowej trylogii. A nawet zaryzykowałbym stwierdzenie, że niektóre z rozwiązań o wiele lepiej prezentują się na ekranie niż te, które byłyby jeden do jednego zaczerpnięte z książki. Bardzo podoba mi się finał, który zostawia pewne pole do interpretacji. Jednak na największą uwagę zasługuje zrobienie jednego z głównych wątków bardziej osobistego dla Julity. Przez to jej rozterki ekranowe są bardziej złożone i sama intryga nabiera bardziej intymnego wyrazu. Zresztą sama główna fabuła sprawdza się znakomicie na ekranie i potrafi utrzymać widza w napięciu na krawędzi fotela.
Dawno nie widziałem w Polsce tak dobrego, rasowego thrillera, przy którym przez cały seans nie patrzyłbym na zegarek czekając na koniec. Przede wszystkim twórcom udaje się w produkcji utrzymać bardzo mroczny ton oraz atmosferę paranoi związaną z nowymi technologiami, które towarzyszą głównej bohaterce projektu. Same zdjęcia i wybór lokacji przywodziły mi na myśl filmy Davida Finchera. Omawiana produkcja ma na celu pokazanie brudu i ludzkiej zgnilizny, a wspomniane elementy jeszcze pogłębiają to poczucie beznadziei. A w wypadku recenzowanej produkcji to ogromny plus, bo twórcy nie bawią się w ułagodzenie trudnych tematów, ale uderzają nimi w widza z całej siły. Przekazują trudne kwestie w bardzo mocny sposób, ale nie po to, aby na siłę zaszokować odbiorcę. W tym rodzaju historii po prostu, to jest najlepszy klucz, aby podejmowany problem wybrzmiał w pełni.
“Ukryta sieć” to naprawdę bardzo dobry, rasowy thriller, których na polskim rynku nie robi się praktycznie w ogóle. Świetne postacie, znakomicie rozpisana intryga i przede wszystkim umiejętne prowadzenie narracji i utrzymywanie atmosfery mroku przez cały czas trwania seansu, sprawiają, że omawiany film jest warty zobaczenia. Jak najbardziej polecam.