Zostaw świat za sobą – czas apokalipsy? [RECENZJA]

Zostaw świat za sobą to nowy thriller Netflixa, za który wziął się twórca kultowego serialu Mr. Robot. Oceniam bez spoilerów.

Zostaw świat za sobą
fot. JoJo Whilden/NETFLIX

“Zostaw świat za sobą” to kolejna adaptacja popularnej powieści, za którą zabrał się Netflix. Przy tym sam materiał źródłowy autorstwa Rumaana Alama wydawał się idealnym podłożem dla bardzo kreatywnego umysłu Sam Esmaila. Apokaliptyczny thriller z gęstą, wręcz klaustrofobiczną atmosferą, ciekawymi twistami i wieloma ukrytymi znaczeniami to coś, z czym twórca “Mr. Robot” powinien zrobić film na miarę oscarowej nominacji. No właśnie, powinien. Niestety tak się nie stało. Esmail nie do końca dowozi historię, która pozornie wydaje się prosta jak drut, jednak pod spodem jest sporo fabularnego mięcha. I tak dostajemy opowieść o rodzinie, która udaje się poza miasto na weekendowy wyjazd. W tym celu wynajmują dom od tajemniczego właściciela. Wspomniany mężczyzna pojawia się jednak na progu w nocy wraz ze swoją córką. Informują naszych bohaterów, że wydarzyło się coś złego. I wokół tej tajemnicy budowana jest cała fabuła.

Od razu zaznaczę, że nie jestem fanem literackiego pierwowzoru, chociaż ma sporo ciekawych momentów i ukrytych znaczeń, które mogły bardzo dobrze wypaść w przekuciu na filmowe medium. I Esmail do połowy historii odrobił lekcję z adaptacji. Twórca jest doskonałych stylistą i mistrzem budowania napięcia oraz uderzania w widza twistami fabularnymi. To pokazał w “Mr. Robot” i to bardzo dobrze stosuje również do drugiego aktu omawianej produkcji. Esmail świetnie kreuje na ekranie atmosferę zaszczucia, której doświadczają jego postacie. Bardzo dobrze igra z widzem cały czas trzymając gdzieś całą grozę w rogu pokoju, ogrywając ją niedopowiedzeniem. Do tego dokłada znakomicie zrealizowane, widowiskowe sekwencje, których nie było w powieści, aby podbić aurę niepokoju i mroku, jaka towarzyszy głównym bohaterom. Mówię choćby o ukazanych za pomocą montażu równoległego scenach z udziałem dwóch różnych samolotów. W taki sposób Esmail świetnie igra z gatunkami thrillera i horroru, całą grozę umieszczając w głowie odbiorcy, a nie na ekranie.

Niestety w drugiej połowie filmu forma za bardzo przejmuje władzę nad treścią. Stylistyczny zmysł Esmaila w tym wypadku bardziej przeszkadza niż pomaga. Tam gdzie napięcie powinno być dozowane aż do mocnej kulminacji, mamy za wiele dłużyzn. Trochę wydawało mi się, że z czasem sposób podania stał się dla naszego twórcy o wiele ważniejszy niż informacja, którą miał przekazać widzowi. Wszystko zaczyna się rozjeżdżać. A tam, gdzie przekaz ma wybrzmieć, Esmail popada w przesadnie moralizatorski ton, który wypada sztucznie, nawet gdy jest podawany przez Julię Roberts. Trzeci akt jest już absolutnie przydługawy i nudny. Zamiast nadal grać niedopowiedzeniem, nie wiedzieć czemu, Esmail uderza nas dosłownością, która burzy wcześniejszą atmosferę grozy. Spokojnie można było skrócić cały film o jakieś pół godziny bez utraty najważniejszych punktów fabuły. Szkoda, bo to mógł być wielki film, ale gdzieś szwy konstrukcji puszczają w czasie seansu.

Trochę również mam pretensje do Esmaila o sposób prowadzenia aktorów. Mając takie tuzy w obsadzie reżyser nie za bardzo w kilku przypadkach wiedział, co zrobić ze swoimi bohaterami. A wspomnianymi przypadkami są Julia Roberts i Ethan Hawke. W absolutnie żadnym momencie ich kreacje nie przekonują mnie, ale to tylko wina tekstu, na którym pracowali. Gdy już wydaje się, że otrzymali swoje pięć minut, w którym zabłysną, to wówczas wchodzi wspomniany, sztuczny, moralizatorski ton. Nie zmienia to faktu, że film zawiera kilka znakomicie napisanych dialogów i monologów, jednak w zdecydowanej większości przypadają one Mahershali Alemu, Myha’li oraz Kevinovi Baconowi. No i wymieniona trójka potrafi wykorzystać dobre elementy scenariusza. Szczególnie Ali wypada bardzo dobrze i przekonująco w swojej kreacji.

“Zostaw świat za sobą” to kolejny w tym roku film, który mógł być wybitną produkcją. I takie miałem wrażenie w pierwszej połowie historii. Ostatecznie jest nieźle, widać oko Esmaila do szczegółów, ale mogło być o wiele lepiej.

Rating
Podziel się
    • Druga warstwa filmu
    • 21 stycznia 2024
    Odpowiedz

    W filmie zawarty jest ukryty przekaz. Pokazuje jak jesteśmy zagubieni. Bez elektroniki nie potrafimy się odnaleźć. Tatuaż na ręce czarnoskórej dziewczyny 96- upadłe anioły. Napis na tankowcu White Lion – Jezus. Dźwięk powodujący wypadanie zębów i choroby- broń. Myślę, że zaszczepieni będą odczuwać skutki tego dźwięku. Imię męża Julii Roberts – oznacza glinę. Nazwisko na drzwiach domu, do którego wchodzi dziewczynka oznacza ciernie. A co to oznacza? Korona cierniowa Jezusa. Ostatni odcinek. The last- Jezus jest pierwszy i ostatni Alfą i Omegą. Początkiem i końcem. Tylko zostawiając świat za sobą i pójście za Jezusem daje wszystko. Ona znalazła ten bunkier gdzie miała schronienie, pożywienie i zapas wody. Nie wiem czemu ona? Może Bóg dał jej szansę bo nie była jeszcze zepsuta i miała ufność dziecka? Polecam zacząć czytać Biblię tam jest wszystko napisane. I to na pewno jest ostrzeżenie. To się wydarzy. Nie wiadomo tylko czy globalnie, czy lokalnie. I nie wiadomo kiedy. Dlatego trzeba iść za Bogiem a nie za światem. Pewnie zostanę skrytykowana i zwyzywana od nawiedzonych. Nie przejmuję się tym. A może chociaż jedna osoba się nawróci ? Pozdrawiam wszystkich Agnieszka

DODAJ KOMENTARZ


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.

secretcats.pl - tworzenie stron internetowych