Argylle – Bohater(ka) ostatniej akcji [RECENZJA]

Argylle to nowy film szpiegowski w reżyserii twórcy Kingsman, Matthew Vaughna, który jest wariacją na temat tytułowej powieści autorstwa Elly Conway. Oceniam bez spoilerów.

Argylle
fot. Peter Mountain/Universal Pictures

“Argylle” na papierze wydawało się idealnym materiałem do reżyserii dla Matthew Vaughna. Twórca już w serii “Kingsman” udowodnił bowiem, że czuje się doskonale w konwencji kina szpiegowskiego podszytego sporą dawką czarnego humoru i nawet lekko parodystycznego sznytu. Vaughn do tego postanowił, że skoro sprawdził się w opowieści stricto szpiegowskiej, to zrobi ze swojego nowego filmu wariację na ten temat, kreując pisarkę na główną bohaterkę. Przed seansem byłem ciekaw, co może wyjść z takiej interpretacji reżysera. Zapowiadało się na coś świeżego, co mogło dać mi sporą dawkę rozrywki. Jak ja się zawiodłem. Nowy film twórcy “X-Men: Pierwszej klasy” to pozbawiona humoru, w pewnym momentach nieoglądalna produkcja, która nie przyniesie chwały Vaughnowi. Raczej omawiane widowisko sprawi, że będziecie, podobnie jak ja, męczyli się w tym trwającym ponad dwie godziny festiwalu fabularnych głupotek.

Niestety Vaughn całkowicie nie radzi sobie z prowadzeniem historii, a to już dyskwalifikuje omawiany film, aby był czymś więcej, jak tylko bezmyślną rozrywką. Jeszcze na początku jakoś sobie radzi. Potrafi nakreślić ciekawy temat i przede wszystkim bawić się konwencją thrillera szpiegowskiego. W pierwszym akcie reżyser całkiem zgrabnie śmieje się z gatunku, kreując na ekranie swoistą autoparodię. Niestety im dalej w las, tym gorzej. W drugim akcie Vaughn zaczyna przekraczać granicę parodii, sprawiając, że staje się po prostu pozbawiona humoru. Dlatego w czasie seansu ma się wrażenie porównywalne do tego, gdy wujek na imprezie rodzinnej zaczyna festiwal swoich nieśmiesznych żartów i zamiast szczerej radości czuje się zażenowanie w środku. No to właśnie miałem coś takiego od drugiego aktu “Argylle”. Z produkcji zamiast filmu pokroju “Kingsman” robi się odsłona przygód Johnny’ego Englisha, ale taka, z której została wyssana komedia.

Zupełnie niepotrzebne są również późniejsze zabiegi narracyjne dotyczące twistów fabularnych. A ilości tych w “Argylle” nie powstydziłby się M. Night Shyamalan ze swoich ostatnich filmów. I niestety nie jest to komplement. W pewnym momencie jeden twist fabularny goni drugi, co daje nam ich łącznie jakieś dziesięć w krótkich odstępach czasowych. A tak nie powinno się pisać scenariusza. Jeden zwrot akcji zadziała, drugi postawiony w odpowiednim miejscu również. Jednak nie dziesięć wbitych do głowy widzowi w ciągu godziny. Można było spokojnie zostawić dwa najciekawsze z nich (będziecie wiedzieć, o które chodzi). Jeszcze nie wiedzieć czemu, ale Vaughn stara się do swojego nowego filmu wrzucać pewne elementy, a nawet całe sekwencje, które sprawdziły się w Kingsmanach. Niestety w wypadku omawianej produkcji nie działają, są zrobione bez polotu. Po prostu stanowią nieudaną kalkę o wiele lepszych schematów z poprzednich produkcji reżysera.

I w tym wszystkim bardzo szkoda mi obsady zaangażowanej do projektu. To bardzo zdolni ludzie, którzy wiele razy udowodnili, że na swoich barkach potrafią uciągnąć wszelkiego rodzaju produkcje. Niestety scenariusz recenzowanego filmu w ogóle nie pozwala im zabłysnąć w swoich kreacjach. Bryan Cranston jest przerysowanym do granic możliwości złolem rodem z serii o Austinie Powersie (jednak w tym wypadku nie jest to plusem). Henry Cavill, John Cena i Ariana DeBose stanowią raczej ciekawe cameo niż pełnoprawnych bohaterów, co jest zbrodnią. Catherine O’Hara zostaje zatopiona natłokiem głupot w fabule, które dotyczą jej postaci. Natomiast Bryce Dallas Howard i Sam Rockwell starają się jak mogą, aby coś wyciągnąć ze swoich kreacji, dać widzowi dawkę komedii i dramatu. Niestety trafiają na narracyjny beton, którego nie da się przejść.

“Argylle” tak naprawdę miało wszystko, aby stać się jednym z najlepszych pod względem czystej rozrywki filmów roku. Koniec końców dostaliśmy jednak nieśmieszny, miejscami przeraźliwie nudny i bardzo słabo napisany projekt, którego nie warto oglądać.

Ocena:
Podziel się

DODAJ KOMENTARZ


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.

secretcats.pl - tworzenie stron internetowych