Zbrodnie po sąsiedzku – recenzja 3. sezonu serialu

3. sezon Zbrodni po sąsiedzku dobiegł końca. Zatem to doskonały moment, aby podsumować nową odsłonę produkcji. Oceniam bez spoilerów.

Zbrodnie po sąsiedzku 3. sezon
fot. Hulu

Gdy “Zbrodnie po sąsiedzku” wchodziły na serialowy rynek chyba nikt się nie spodziewał, że osiągną taki sukces. I tak opowieść o trojgu wielbicieli podcastu true crime, którzy sami postanawiają pobawić się w detektywów, szybko zyskała uznanie widzów i krytyków. Przy tym serial na stałe zadomowił się w komediowych kategoriach Emmy i Złotych Globów. I tak doszliśmy do najnowszego, 3. sezonu, który tylko udowadnia, że produkcja Hulu cały czas trzyma poziom i potrafi dowieźć intrygę, choć nie obyło się bez kilku perturbacji.

Od początku omawiany serial stał głównymi bohaterami. I nadal tak jest, bowiem aktorskie trio Selena Gomez-Martin Short-Steve Martin ponownie pokazało, że doskonale czują się w skórze swoich barwnych postaci. Choć nie ukrywam, że najlepiej sprawdzają się, gdy występują razem na ekranie. Wtedy po prostu czuć siłę i prawdziwe serce serialu, gdy komediowe zacięcie całej trójki miesza się z emocjami i odpowiednią dozą dramatyzmu. 3. sezon udowadnia, że co dwie głowy, to nie jedna. Bowiem nie do końca byłem przekonany do solowych wątków naszych głównych bohaterów. W obecnym sezonie były one na najsłabszym poziomie w porównaniu z poprzednimi odsłonami. Nie wiedzieć czemu scenarzyści po raz kolejny chcieli wrzucać Mabel w nową relację miłosną. Jak już dowiedzieliśmy się z poprzednich sezonów są one zwykle zapychaczami czasu ekranowego i nie inaczej było tym razem. To samo tyczy się Charlesa, którego wątek solowy pogubił się już na początku sezonu i nie było sensu do niego wracać. Jedynie broni się historia Olivera, ale z tego względu, że mocno łączy się z główną intrygą. Na szczęście pracą zespołową głównych bohaterów 3. sezon stoi i to rekompensuje z nawiązką słabsze wątki poboczne.

Zbrodnie po sąsiedzku 3 – zdjęcia

Zbrodnie po sąsiedzku 3. sezon

Zbrodnie po sąsiedzku 3. sezon

fot. Hulu

Zbrodnie po sąsiedzku 3. sezon

Zbrodnie po sąsiedzku 3. sezon

fot. Hulu

Zbrodnie po sąsiedzku 3. sezon

Zbrodnie po sąsiedzku 3. sezon

fot. Hulu

Zbrodnie po sąsiedzku 3. sezon

Zbrodnie po sąsiedzku 3. sezon

fot. Hulu

Zbrodnie po sąsiedzku 3. sezon

Zbrodnie po sąsiedzku 3. sezon

fot. Hulu

Zbrodnie po sąsiedzku 3. sezon Zbrodnie po sąsiedzku 3. sezon Zbrodnie po sąsiedzku 3. sezon Zbrodnie po sąsiedzku 3. sezon Zbrodnie po sąsiedzku 3. sezon

Co do głównej osi fabuły, czyli zabójstwa Bena Glenroya, granego przez Paula Rudda, to muszę przyznać, że scenarzyści produkcji potrafią doskonale bawić się konwencją kryminału. Gdy już wydawało mi się, że dostaje bardzo prostą intrygę, potrafili zrobić interesujący twist albo wpuścić historię na inne tory. To jest bowiem sztuka, aby z naprawdę prostej zagadki kryminalnej, jaką widzimy w 3. sezonie, zrobić coś, co potrafi utrzymać widza w napięciu aż do ostatniego odcinka. Bo nie ukrywajmy, ale “Zbrodnie po sąsiedzku” w omawianym sezonie nie wymyśliły koła na nowo, jeśli chodzi o prowadzenie kryminalnej intrygi. Jeśli ktoś oglądał już kilka seriali z gatunku murder mystery, może domyślić się w jakim kierunku zmierza narracja. Nie zmienia to faktu, że twórcy czują gatunek i potrafią nim umiejętnie operować na ekranie.

Chociaż nie ukrywam po drodze, od nakreślenia intrygi do jej rozwiązania zdarzyły się pewne niedopatrzenia. Widać je głównie w finałowej części, która doprowadza do znalezienia mordercy. W tym przypadku scenarzyści narzucili za dużo różnych wolt fabularnych, co wprowadziło lekki chaos do historii. Tak naprawdę zwrot fabularny gonił kolejny twist. Było tego po prostu za dużo. Czasem mniej znaczy więcej. Niestety w tym przypadku zapomniano o tej zasadzie. Nie jestem również zbytnio fanem samego finału, który był trochę zbyt skrótowy. Jednak nie zmienia to faktu, że sposób w jaki dotarłem do mety opowieści, był jak najbardziej prawidłowy i przemyślany.

Nowy sezon wprowadza również do obsady dwie gwiazdy Hollywood, czyli Paula Rudda i przede wszystkim Meryl Streep. Byłem szczególnie ciekaw jak nasza oscarowa rekordzistka sprawdzi się w konwencji zaproponowanej przez twórców. Okazuje się, że wypadła naprawdę znakomicie. Meryl Streep po prostu wchodzi na plan i od razu może z biegu wejść w buty swojej postaci (przynajmniej tak to sobie wyobrażam). Aktorka potrafiła uchwycić melancholijną, a czasem nawet mroczną stronę swojej postaci, ale również doskonale wpasowała się w komediowy klimat niektórych scen. Natomiast Rudd, mimo że nie ma za dużo czasu na ekranie, to zaznacza swoją obecność i potrafi wycisnąć z kreacji coś, co przykuje uwagę widza. Dobrze odnajduje się w swego rodzaju bardzo przerysowanej wersji hollywoodzkiego gwiazdora.

Nowy sezon “Zbrodni po sąsiedzku” nadal trzyma dobry poziom poprzednich serii. Odsłona wygrywa znakomitym aktorstwem, komediowym sznytem i całkiem nieźle poprowadzoną intrygą. Czekam na więcej, ponieważ finał zostawił intrygującą furtkę do kolejnego, już zapowiedzianego sezonu.

Rating
Podziel się

DODAJ KOMENTARZ


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.

secretcats.pl - tworzenie stron internetowych